sobota, 4 maja 2013

O pewnej świni co literatem zostać chciała

Pewnego razu w pewnej zagrodzie,
wśród gdaku, chrumku i kwiku,
świnie znudzone swą codziennością
robiły ploty w chlewiku.
Żarła je zazdrość, zawiść i nuda,
oraz ciekawość paliła.
- Co też ta świnia gdy Jej się uda,
będzie w swym życiu robiła?
- Aby wyjaśnić o co tu chodzi
Muszę to wszystko opisać.
Albowiem chodzi o taką świnię,
której zachciało się pisać!
A więc słuchajcie, bo to dopiero
początek tej opowieści.
Jeśli potrafię to w kilku słowach
postaram się Wam ją streścić.
Otóż ta świnia, o której mowa
rzekła do świń…
- Drogie Panie…
Tkwić tu nie będę Wami w zagrodzie,
muszę się wziąć za pisanie!...
spojrzały na Nią, mocno zdziwione
- A to co? Ja pierwsze słyszę!
- A to dziwaczka!
- Jakiś odmieniec!
- Widział kto świnię co pisze?!
- Patrzcie no! Patrzcie, jaka mądrala!
Czyściutka, smukła i gładka!
- O czym z nią gadać?
- Szkoda czas tracić!
- Myślałby, kto! Literatka!
A owa świnia, o której piszę,
znosiła świń wszystkie drwiny.
Myślała sobie…
- Ja im pokażę! Dam ja im!
Zrzedną Im miny!!
I w samotności przed świńskim wzrokiem,
uchem i jęzorami, siedziała w kącie
i rozmyślała wciąż nad nowymi bajkami.
- Co napisałaś?
- Może przeczytasz?
- Ha! Czy się komuś to przyda?
- Dajcie Jej spokój, niech tam bazgroli!
I tak nikt tego nie wyda!
A Ona dalej z pasja pisała,
Siedząc z laptopem na chlewa progu
i zamieszczała swe marne dzieła
na swym bajkowym blogu.
Pewnego razu rzekła do świń..
- Słuchajcie! Kto słuchać umie
Choć nie przypuszczam, że któraś z Was,
to co Ja piszę zrozumie!
- Co?! Coś takiego!
- Nie zrozumiemy?!
- A niby, czemu?
- Niestety! Żeby zrozumieć to, co Ja piszę,
Trzeba mieć duszę poety!
Trzeba mieć serce! Trzeba mieć pasję!
A Wy tej pasji nie macie!
Zamiast poezji! Literatury!
Marne brukowce czytacie!
A moje bajki i wiersze moje,
przeze mnie napisane
kształcą mój umysł, serce i duszę!
Choć do szuflady chowane.
Spojrzały na Nią tępym spojrzeniem,
bezmyślnym i ponurym
a Ona po Nich powiodła wzrokiem
i łeb uniosła do góry…
- Ja cos Wam rzeknę moje drogie
I w kilku słowach to zmieszczę!
Niejeden pisarz czekał stulecia,
Nim okrzyknięto go wieszczem!
- Skoroś tak mądra to czekaj sobie!
- Ja tam w Jej sukces nie wierzę!
- Bo tez sukcesem swojej twórczości
Ani przez moment nie mierzę!
- Więc po co piszesz te tam banały?
- A kto tam Taką zrozumie?
- Piszę bo robie to co potrafię!
A czego z Was nikt nie umie!!
Piszę i czekam na swoja kolej
i na swój twórczy czas.
Kiedy nadejdzie, w co mocno wierzę,
zaproszę także i Was!
Świnie zamilkły, zaczęły chrumkać
i każda minę dziwną zrobiła…
- A wiecie, czemu?
- Bo nie wiedziały o czym ta świnia mówiła!

Mówiła o tym, że kto kocha i wierzy w to, co robi
to choćby droga była najdłuższa dotrze do celu swej drogi!

niedziela, 14 kwietnia 2013

Jak podstępny Mineralus sam siebie pokonał...



 JAK PODSTEPNY MINERALUS SAM SIEBIE POKONAŁ

Posłuchajcie drogie dzieci
bajkę Wam opowiem,
bajkę, która nawet mnie
nie mieści się w głowie.

Za lasami, za rzekami
w głębi Szmaragdowych Gór
Mieszkał sobie w skalnej grocie,
szmaragdowy chciwy stwór
Stwór różne miał pomysły,
casem dobre, czasem złe,
lecz są w bajkach takie stwory,
każde dziecko o tym wie.
Mineralus, bo tak zwał się,
owy szmaragdowy stwór,
knuł wciąż spiski, bo chciał zostać
Królem Szmaragdowych Gór.
A poddani tego stwora,
trudne życie mieli
Co wymyśli Mineralus,
nigdy nie wiedzieli.
Więc codziennie coś nowego
przychodziło mu do głowy
A ze złości purpurowiał,
choć był szmaragdowy.
I wymyślił! Że zbuduje,
zamek wyższy niźli góry
A zaś wieże tego zamku
Będą sięgać w chmury!
Kazał zwołać budowniczych,
zza mórz, gór i rzek
Lecz niestety, nikt nie przybył.
Bo właśnie spadł śnieg!
Śnieg zasypał wszystkie drogi,
a śniegowe chmury,
siną barwą przysłoniły,
nawet Szmaragdowe Góry.
- Co takiego?! Nie przybędą?
A to się okaże!
Z zima zaraz się rozprawię!
Słońcu wyjść rozkażę!
Wysłał, zatem swych poddanych,
na najwyższe szczyty gór
- A czy wiecie dzieci, po co?
W celu rozdmuchania chmur.
Więc rozkazał swym poddanym
Aby rozkaz wykonali,
wszystkie chmury nad górami,
jak najszybciej rozdmuchali.
Tak dmuchali, tak chuchali,
choć łatwo nie było.
Rozkaz stwora wykonali,
Słonko zaświeciło.
Skoro Słonko zaświeciło,
i nastała wiosna,
Mineralus nie zwlekając
znów po budowniczych posłał.
Słonko grzało dosyć mocno
w górach potopniały śniegi,
wody z gór do rzek spłynęły
i przebrały w rzekach brzegi.
Znów z budowy nic nie wyszło!
Sam sobie zaszkodził.
Budowniczy nie przybyli
z powodu powodzi!
- Ooo! A tego już za wiele!
Spurpurowiał Mineralus
- Rozkazuję żeby nastał
czas wielkich upałów!
I rozkazał w wielkiej złości
Mineralus Słońcu
- Masz grzać mocno!
Jak najmocniej!
By było goraco!
Słonko drogi osuszyło
wody w rzekach opadały
Mineralus się ucieszył
- Teraz się udało!
Czekał tydzień, czekał drugi.
- Wiecie co się stało?
Budowniczy nie przybyli.
Z powodu upałów!
- Basta! Wrzasnął rozzłoszczony.
Miarka się przebrała!
I rozkazał tedy Słonku,
By jesień nastała.
Sonko bardzo już zmęczone,
Jego kaprysami,
Zaświeciło nieco słabiej.
Świat pokrył się mgłami.
A tym czasem Mineralus,
Nie dał za wygraną.
I rozkazał
- Wzywać majstrów!
By zamek stawiano!
Czekał tydzień, czekał drugi
I był coraz bardziej zły.
Lecz niestety, nikt nie przybył.
To z powodu gęstej mgły!
- Co takiego?! Wrzasnął groźnie
-A jak wiecie był dość zły
- Najpierw śniegi! Potem powódź!
Po niej upał! Teraz mgły?!
- Mam wiec pomysł jeszcze jeden!
Rozkazuje Wam w tej chwili!
Byście piąta porę roku,
Jak najszybciej wymyślili!
- Piątą porę? Ale jak?!
To jest nie możliwe Panie!
Słońca nie da się oszukać,
zima znów nastanie.
Mineralus spurpurowiał.
Wydał z siebie dziwny dźwięk.
Potem nadął się okropnie
I ze złości pękł!
Radość wielka ogarnęła
wnet wszystkich poddanych.
Mineralus własną złością został pokonany.

Taki morał z tej bajeczki drogie dzieci płynie.
Jeśli będziesz nieuczciwy
Kara Cię nie minie!

niedziela, 17 marca 2013

Krótka bajka o muchomorku

PODRÓŻ DO KRAINY MUCHOMORÓW

W głębokim lesie gdzie cień i wilgoć
pośród wysokich drzew koron,
na skąpej trawie, tuż pod dębem,
rósł sobie mały Muchomor.
Miał białą nóżkę i miał kapelusz,
przepiękny, mały, czerwony
a  na dodatek, miał ten kapelusz
kropkami przyozdobiony.
A kropki na tym kapeluszu
były i duże i małe w jednym kolorze
kropki te były.
Wprost nadzwyczajnie białe!
Wiec stał tak sobie Muchomorek samotny,
strojny pod dębem.
I myślał.
- Co Ja tutaj sam w tym lesie robić będę?
W koło nikogo, mech, trawy, wrzosy
i wszędzie cień mroczny taki.
Muszę stąd odejść, bo mnie tu zjedzą,
mrówki albo ślimaki.
I ruszył mały, dzielny Muchomor
drogą wśród traw, mchów i wrzosów,
przez las wilgotny cichy i pusty,
lecz pełen ptasich głosów.
Spotykał po drodze inne grzyby,
opieńki, rydze, kozaki,
i wszędzie słyszał tylko jedno
- Popatrzcie no tylko, jaki!
- Odejdź stąd!. Wszędzie mu mówiono.
Nie jesteś do jedzenia!
- Nie możesz z nami tutaj róść!
Jesteś trujący!. Więc do widzenia!
Stanął Muchomor w miejscu kędy,
Borowik prawdziwy rośnie.
Lecz Ten, na Jego widok zbrunatniał
i rzekł do Niego donośnie.
- Cóż sobie myślisz?
że tak możesz po lesie spacerować?
A dokąd pójść mam?
- Jesteś trujący! Natychmiast się stąd wyprowadź!
Posmutniał mały Muchomorek.
Nikt Go tu nie chciał.
Nikt Go nie lubił.
A na dodatek idąc przez las,
kilka kropeczek zgubił.
Samotny, smutny i zmęczony,
szedł lasem nie strudzenie.
I nagle.
- Co to? Rzekł do siebie.
Bo jakież było Jego zdziwienie.
W leśnych ostępach, kędy jagoda,
Czarna, dorodna, gruba, na starym
prawie zmurszałym pniu, rosła leśna Huba.
- Kimże Ty jesteś? Rzekł ze zdziwieniem.
- Ja? Jestem Huba. Rzekła z humorem.
A Ty zapewne jak się nie mylę,
Jesteś trującym Muchomorem?!
- No. Rzekł muchomor smutny,
bo znów go nikt nie polubi.
- Jesteś trujący, więc znajomością z Tobą
Nie można się chlubić!
- Jestem samotny!, smutny, zmęczony!
- Doprawdy widzę, bez humoru!
Co jest powodem Twego smutku?
- Szukam Krainy Muchomorów!
Cały dzień idę w stronę słońca,
już las przeszedłem cały.
Dzień za niedługo dobiegnie końca
a muchomorów nie spotkałem!
- Nie martw się. Rzekła na to Huba.
I dziwną zrobiła minę.
Wskażę Ci drogę, która prowadzi
w Muchomorową Krainę!
- Naprawdę?
- Słowo! Słuchaj mały,
idź prosto, jak ścieżka niesie,
na końcu ścieżki jest polana
jedyna tutaj w tym lesie.
Na tej polanie rośnie sosna,
stań pod nią rozejrzyj się wkoło
a ujrzysz setki muchomorów!
- Dziękuje!. Zawołał wesoło.
I ruszył mały dzielny Muchomor
droga przez Hubę wskazaną.
Szedł bardzo szybko, co sił, co tchu,
Aż stanął przed leśną polaną.
- Ile tu słońca?, i trawa, jaka!
Kwiatów tez mnóstwo rośnie!
To chyba tutaj? Wszedł na polanę
i stanął przy smukłej sośnie.
Stał dłuższą chwilę i ze zdziwieniem
rozglądał się dookoła. Nagle.
- A co to?
Zdziwił się słysząc, że ktoś z oddali go woła.
Spojrzał Muchomor w prawo w lewo
W złocistym słońcu wieczoru.
Ujrzał na skraju leśnej polany
gromadę Muchomorów!!!
Gdybyście tylko mogli zobaczyć
jaka szczęśliwą miał minę.
Właśnie odnalazł kres swej podróży
Muchomorową Krainę!!

Jak każda bajka tak i ta
kończy się dzieci morałem.
Jeżeli coś osiągnąć chcecie, musicie być pilne i wytrwałe.

Dzisiaj prezentuję Wam bajeczkę o małym, dzielnym Muchomorku, który wyruszył w podróż do Krainy Muchomorów, ponieważ był bardzo samotny. Jak wszystkie bajki, tak i ta dobrze się kończy, a ja mam nadzieje że będzie się podobała.
Ulatenia

sobota, 2 marca 2013

Słodkie potwory, czyli Janek!

Słodkie potwory, czyli Janek!

Raz trzy małe, słodkie potwory
Łasuch, Psotnik i Leń
Siedziały zadowolone,
Bo udał im się dzień

Dlaczego dzień im się udał?
Zaraz opowiem Wam.
Otóż te trzy słodkie potwory
Ja bardzo dobrze znam.

Leń siedział dzień cały skulony,
Przeciągał się ziewał i spał.
Zmęczony, znudzony, markotny.
- No super!
Wspaniały dzień miał…

A Łasuch! Dopiero szczęśliwy!
Zjadł dzisiaj słodyczy za dwóch
Cukierki, orzeszki, owoce i tort!
I wcale nie bolał go brzuch.

Ostatni z tej trójki
Co Psotnik się zwie,
Nie siedział bezczynnie kochani.
On zrobił wszystko, co tylko mógł,
Żeby dokładnie nabałaganić!

Wyciągnął z półki wszystkie zabawki,
A z biblioteczki książeczki.
Rozłożył Puzzle, farby i kredki.
Robił z papieru łódeczki.
Rozrzucił skórki z pomarańczy,
Papierki i okruszki, a czekoladą
zabrudził obrus, kanapę oraz poduszki.

A wiecie, kim są te potwory
Słodkie i przekochane?
Te trzy urwiski moi mili
To jeden mały Janek!!
autorka: Urszula Gątkiewicz
ilustracja: timboctou

W niedługim czasie ukaże się bajka o Pietrku pastuszku, którą będzie można kupić. Jest to wzruszająca opowieść o biednym małym chłopcu, który pomimo swej ciężkiej doli, okazał się odważnym i dobrym człowiekiem. Odważnym, bo nie uląkł się czarów. Dobrym, bo choć sam był głodny, swym ubogim kawałkiem chleba podzielił się z kimś, kto też był w potrzebie. Dzięki swej odwadze i dobremu sercu Pietrek odmienił los swój i swej biednej matki. Aby jednak dowiedzieć się jak tego dokonał trzeba przeczytać bajeczkę, która kończy się szczęśliwie. Bajka ta jak większość bajek, zawiera morał, który jest cenną, życiową wskazówką. 

A jak Wam się podoba bajeczka o strrrasznym potworze Janku? 

Wspaniałej soboty!
Ulatenia

sobota, 23 lutego 2013

baju... baju

Czytanie bajek to najlepsza chwila na spędzenie czasu z dzieckiem. Bajka pomaga dziecku zrozumieć co to jest dobro a co to zło, rozwija u dziecka empatię oraz wyobraźnię. Bajka budzi ciekawość, daje radość lub smutek, budzi śmiech lub lęk, jest więc dla malucha możliwością dla porównania odczuć, oraz rozrywką. Dzięki bajkom rodzi się u dziecka potrzeba czytania, co rozwija jego wiedzę oraz wpaja miłość do książek.
Zapraszam więc do czytania moich bajek, które zabiorą Wasze dzieci i wnuki w świat  dobra, radości i prawdy.
Wstęp do bajek
Jak świat szeroki oraz długi
Tak każdy młody, czy też stary,
wie co to bajki, baśnie, klechdy,
co to jest magia i co to czary.
Słyszał o wróżkach, o złych wiedźmach
o królewiczach i straszydłach
o wielkich smokach, o złych macochach
o małych elfach co mają skrzydła.
Każdy kto o nich wie tak wiele
i innym wiedzę tę rozdaje,
na pewno dzieci jest przyjacielem
i wielkim miłośnikiem bajek.
A bajka to jest rzecz wspaniała,
na nią jest dobra każda pora.
Czy duża bajka, czy też mała
każda posiada jakiś morał.
A po to są morały owe, aby czytelnik mały
poznał co to dobro a co zło
i nie są to banały!

Ulatenia